Kaczmarski, Gintrowski, Łapiński Astrolog Lyrics

Sowie źrenice, jak czarne księżyce
W ognistych pierścieniach posyłam w mgławice
Trwożliwych szelestów mysiego protestu
Przed życiem,
Któremu na imię bezkresny jest przestwór.

W spazmach i splotach najlichsza istota
Wypełnia swój los parabolą żywota
I gasnąc przepada wśród świateł miriadów -
Maskota
Potęgi, co Stwórcą nazywa się Ładu.

Chaos nade mną i chaos pode mną
Dla wszystkich prócz mnie jest mozaiką tajemną
Ukrytych zamiarów, przeznaczeń i czarów
Gdy ciemność
Pochłania jednako i plebs i Cezarów

Widzę człowieka jak cały w wypiekach
Powiada: nam mądrym się trzymać z daleka,
Bo w czasach przejściowych kto przysiąc gotowy
Co czeka
Strażników wartości, cnót ponadczasowych?

Lub słyszę chłystka, co na to się ciska:
My mądrzy wszystkiemu przypatrzmy się z bliska;
Wszak w czasach chaosu zwykł żądać lud stosów,
A iskra
Mądrości być może odmieni bieg losu.

Idę więc do nich i mówię, że czas
Jest zawsze przejściowy, a chaos jest w was!
I za to sądzili - i za to spalili.
Stos zgasł...

Dokładnie w od zawsze pisanej mi chwili.

See also:

58
58.92
余文樂 晴天行雷 Lyrics
The Cadillacs Rudolph The Red-Nosed Reindeer Lyrics