Zenon Laskowik, Bohdan Smoleń Rozmowa I Lyrics

ZL - Proszę państwa, ja tak sobie myślę, że wy macie szczęście, że jesteście naszymi znajomymi i żeśmy was tu wpuścili na zaplecze, słu-ejcie... Strach pomyśleć co się stanie jak w pewnym momencie nas wywalom - oj, co jo godom, co jo godom - jak na własna prośbę odejdziemy, prawda... Słuchejcie, co wy wtedy zrobicie, powiedzcie? Czy wy chociaż znacie podstawowe terminy, które w handlu są... Obowiązujące? Wiecie co to znaczy sklep? Powiedz.

BS - No sklep to jest skrót, ''stój kliencie lub ewentualnie poproś''

ZL - Taaak jest... (oklaski) Prze państwa, no musicie o tym wiedzieć, że z jednej strony lady gość co stoi to jest ekspedient... się nazywa...

BS - Nie mylić z ekspertem.

ZL - Broń Boże... A ten co z drugiej strony lady to ladaco, prawda... (oklaski) I ladaco wie, że lada moment przywiozą towar i lada moment się skończy-hy, no... Proszę państwa a czy wiecie jak się wy chociaż normalnie kupuje jeszcze? Pamiętacie te... czy nie? Nie pamiętacie? To trza was nauczyć ludzie od podstaw, no. Musicie się nauczyć normalnie kupować bo to ludzie nie wiadomo, no... Za rok, za dwa może będziemy znowu normalnie, prawda, kupować. Zrobimy teraz dla was lekcję poglądową. Uwaga, wszyscy się uczą. Proszę państwa - tu jest sklep warzywniczy tak jak widzicie, prawda... Tutaj jest tego, ja jestem kierownikiem... (do Smolenia) Idź za drzwi tam...

BS - No - a czemu ty?

ZL - Co...

BS - Czemu ty?

ZL - (pokazuje na brzuch) Etat mam, nie widzisz? Idź...

BS - Chyba masz półtorej etatu!

ZL - Iiidź!

BS - A czemu nie odwrotnie, na przykład?

ZL - No jak odwrotnie, no... prz- tyłem do klienta?!?! Frontem do klienta!!!

BS - A to jak obaj jesteśmy to jest front jedności!

ZL - Można powiedzieć! (oklaski) Idź tam prze-państwa, wszyscy się uczą. No!

BS - A kim ja jestem?

ZL - No, ja jestem kierownikiem.

BS - A ja?

ZL - No, a tyy, y, tym... no co się szwenda po sklepach... Klientem!... No... Idź. Idź za drzwi, no. Gramy sztukę od początku. Musi być tak - idź!

BS - Już jestem za drzwiami!

ZL - Nie, no jeszcze kawałek. Duży sklep jest przecież, współczesny, no. Tera już na ulicę żeś wszedł, choś tutaj!

BS - O właśnie czuję, że mi coś tu przejechało!!!

ZL - No, to choś tutaj. Dobra, uważaj!. Jest poniedziałek, godzina 10-ta. Wchodzisz! (BS zapatrzył się na zdjęcia przyklejone na szafce) Ty, klient. Stanął koło kina i stoi, prawda... Wchodzisz!

BS - Ja mam czas. W poniedziałek o 12-tej otwierasz. Patrz jaki ja mam luz! Od środy tu stoję, hehehe.

ZL - Słuchaj, nie denerwuj mnie bo jak wywieszę karteczkę ''Jezdem w terenie'' to mnie nie znajdziesz, no. Wchodzisz!

BS - Zaraz, tylko korzenie se powyrywam, hehehe

ZL - Uważaj, bo zakwitniesz - wchodzisz!

BS - (śpiewa hejnał) Daaaa dadadaa! Do do do do! Dadada!

ZL - Ludzie! Pierwszy raz w życiu słyszę klienta, któremu wesoło pod sklepem, prawda...

BS - To nie ja, to hejnał z wieży Mariackiej. Ty nie marudź - otwieraj bo ci kopnę w szybę i się skończy!

ZL - Łotkluk, łotkluk tułillapara sru! Wchodzisz!

BS - Co się stało?

ZL- Zabezpieczenie puściło, chodź! Klamry, łańcuchy, sztaby puściły - wchodzisz! Otwarte masz. (cienko) Tiułajratirululuuuutututu...

BS - Co to? Kanarka sej kupiłeś?

ZL - Kamery telewizyjne włączyłem! Żeby podpatrywały takich co chcą wyjść z ogórkiem i nie płacić, dawaj, wchodzisz!

BS - Ęęęęęęęęęłłłyyyy!

ZL - Rozumiem, klient bogaty, zajechał ''Maluchem,'' tak?

BS - To drzwi ci skrzypią.

ZL - Bo nie naoliwione - wchodzisz!

BS - Dzień dobry.

ZL - Dz- cooty... Jeszcze raz, no. No gdzie... Ty słyszałeś żeby ktoś wchodząc do sklepu dzień dobry mówił? Kulturę zmieniasz? Obyczaje wprowadzasz nowe? Gramy pod hasłem ''Prawda czasu, prawda ekranu''! Jeszcze raz, dawaj! (oklaski) Musi być tak jak- no idź, no! Jeszcze- no.. A jak do ''samu'' wchodzisz, dzień dobry mówisz?! Za koszyk i w regały lecisz, nie? Będzie się kłaniał aby ktoś mu koszyk zabrał - jeszcze raz. Wszyscy-...

BS - To ja mam z koszykiem po jedną suszoną śliwkę iść?

ZL - Dla przykładu mówię ci, że tu jest ''sam''! Tu też jest ''sam'' bo tu jestem sam, niczego nie ma, sam jestem. No idź! Idź jeszcze raz!

BS - Uważaj wchodzę!

ZL - No nie rób tak bo się nauczą, będą tak robić jutro!!! ''Uwaga wchodzę!'' Co to kogo obchodzi?! Ty masz wejść, by- i być!!! I rozglądać sie, i podziwiać! Nie bój się, ja cię sam zauważę! Wchodzisz. (po chwili) Khm, khm - już cię zauważyłem!

BS - Ja ciebie też.

ZL - Czego?!

BS - Proszę?

ZL - Pytam się grzecznie, czego.... - pan sobie życzy?

BS - Czy jest... yyy... A możeee... y... Czy jest coś?

ZL - To co pan widzi.

BS - A to niewiele to ja w takim razie idę do drugiego sklepu. Do widzenia panie kierowniczku!

ZL -Taaa... Gdzieee!!! Akcja się toczy na wsi - jeden sklep jest! Tutaj musisz kupować! (oklaski) Będzie se chodził, prawda...! No...

BS - Jest agrest?

ZL - Nie ma...

BS - A może są yyy...

ZL - Nie ma...

BS - ...porze... a..

ZL - Nie ma... Nie ma... Ale to jest fucha! Ludzie! Osiem godzin ''nie ma, nie ma, nie ma,'' bracie... ''Nie ma, nie ma'' Taka fucha a 3200 jest na koniec, hy, prawda...

BS - A to ja nie wiem co robić, no!

ZL - Dzieci rób jak nie wiesz co robić! Iidź! Próbuj!

BS - A to ja sobie przypomniałem, że ja nie lubię warzyw!

ZL - Noo... to co będziesz jadł?

BS - No co jo godom, co jo...

ZL - No co, no co, no co! No idź! Dawaj, wchodzisz! Próbuj! Wszyscy się uczą, ludzie.

BS - (wyciąga pieniądze)

ZL - (zdenerwowany) No, no, no!!! Bez tego! Tylko bez tego! Młodzież jest na sali!!! Bez łapówek! Koniec z łapówkami! Nie ma łapówek!

BS - Ja się chciałem zapytać czy nie masz rozmienić?

ZL - Nie mam. Naprzeciwko może będą... tam jest monopolowy to będzie, prawda...

BS - To ja może w takim razie poproszę z dyrektorem albo z jego zastępcą. Bo jak ja się zdenerwuję, jak ja powiem kogo ja znam w tym mieście...!

ZL - Spokój!!!

BS - Jak ja tu komuś wystrzelę za chwilę!!!

ZL - No co ty... No co ty uczysz... No coo tyy... Wiesz kim ty jesteś? Klientem! Rozumiesz? Próbuj. No gdzie, prz- Jesteś klientem, patrz. Patrz jak klient wygląda! Masz, ja cię- oj, co za... Masz, patrz, uważaj! Tu, wchodzę do sklepu, jestem na ulicy, już na ulicy jestem już myślę co będę robił, rozumiesz? Miękko w kolanach, ręce po sobie, niziutko, skromniutko... Wchodzisz, lekko, rozglądasz się, bracie. Jesteś - nie ma cię, taki jesteś (pokazuje mu wielkość na palcach) Taki, rozumiesz? Taa, taki szczurek jesteś. Jesteś, wiesz? Tak ''nie ma cię'' taki, taa, no dawaj!

BS - Ja nie umiem szczurka grać! Co ja... w zoologu jestem czy jak?

ZL - Chcesz być zdrowy?

BS - Taa.

ZL - Chcesz mieć witaminy?

BS - Tak.

ZL - Próbuj. No, y... jeszcze niżej. Niżej w kolanach. Jeszcze niżej! O, tera widać gdzie klient, gdzie kierownik! Widziałeś jak to widać? Wchodzisz! To musi być wszystko... telewidzowie też musza widzieć!

BS - Ege szege dreciokolo masajo onto kuto ojo todo buroki!

ZL - Coś ty powiedział? Że co?

BS - No tak gość powiedział w Budapeszcie i buraki kupił.

ZL - (zniecierpliwiony) Widzisz te góry?

BS - Widzę.

ZL - To Karpaty, hy! Wracaj do kraju, piorunem! Do kraju! Do k- ...Gdzie przez Himalaje?! Gdzie! Najkrótszą drogą! Ja ci się poślajam po obcych landach, zobaczysz, bracie...! Tutaj proszę. O - pole... bracie, do popisu. Próbuj!

BS - Panie kierowniku...

ZL - Co jest?

BS - Ja mam taki mały interes...

ZL - To nie moja winaa, nie?

See also:

83
83.43
Ossian A Magam Útján Járok Lyrics
Jovanotti Come Musica Lyrics